Pełne humoru wierszyki Jana Brzechwy do wymowy głosek szeregu szumiącego. Zachęcam do nauki na pamięć wybranych fragmentów oraz ilustrowania tekstu wymyślonymi przez dzieci ruchami. Można ćwiczyć też słuch fonematyczny i samodzielnie czytanie, niektóre starszaki już to potrafią 🙂
ŻUK
Do
biedronki przyszedł żuk
W okieneczko puk – puk – puk.
Panieneczka
widzi żuka:
„Czego pan tu u mnie szuka?”
Skoczył żuk jak polny konik,
Z galanterią zdjął melonik
I powiada: „Wstań, biedronko,
Wyjdź, biedronko, przyjdź na słonko.
Wezmę ciebie aż na łączkę
I poproszę o twą rączkę”
Oburzyła
się biedronka:
„Niech pan tutaj się nie błąka,
Niech pan
zmiata i nie lata,
I zostawi lepiej mnie,
Bo ja jestem
piegowata,
A pan – nie!”
Powiedziała, co wiedziała,
I czym prędzej odleciała,
Poleciała, a wieczorem
Ślub już brała – z muchomorem,
Bo od środka aż po brzegi
Miał wspaniałe, wielkie piegi.
Stąd nauka
Jest dla żuka:
Żuk na żonę żuka szuka.
ŻURAW I CZAPLA
Przykro było żurawiowi,
Że samotnie ryby łowi.
Patrzy – czapla na wysepce
Wdzięcznie z błota wodę chłepce.
Rzecze
do niej zachwycony:
„Piękna czaplo, szukam żony,
Będę
kochał ciebie, wierz mi,
Więc czym prędzej się
pobierzmy”.
Czapla piórka swe poprawia:
„Nie chcę męża
mieć żurawia!”
Poszedł
żuraw obrażony.
„Trudno. Będę żył bez żony”.
A
już czapla myśli sobie:
„Czy właściwie dobrze robię?
Skoro
żuraw tak namawia,
Chyba wyjdę za żurawia!”
Pomyślała, poczłapała,
Do żurawia zapukała.
Żuraw łykał żurawinę,
Więc miał bardzo kwaśną minę.
„Przyszłam spełnić twe życzenie”.
„Teraz ja się nie ożenię,
Niepotrzebnie pani papla,
Żegnam panią, pani czapla!”
Poszła czapla obrażona.
Żuraw myśli: „Co za żona!
Chyba pójdę i przeproszę…”
Włożył czapkę, wdział kalosze,
I do czapli znowu puka.
„Czego pan tu u mnie szuka?”
„Chcę się żenić”. „Pan na męża?
Po co pan się nadweręża?
Szkoda było pańskiej drogi,
Drogi panie laskonogi!”
Poszedł
żuraw obrażony,
„Trudno. Będę żył bez żony”.
A
już czapla myśli: „Szkoda,
Wszak nie jestem taka młoda,
Żuraw
prośby wciąż ponawia,
Chyba wyjdę za żurawia!”
W piękne piórka się przybrała,
Do żurawia poczłapała.
Tak już chodzą lata długie,
Jedno chce – to nie chce drugie,
Chodzą wciąż tą samą drogą,
Ale pobrać się nie mogą.
ŻABA
Pewna żaba
Była słaba,
Więc przychodzi do doktora
I powiada, że jest chora.
Doktor włożył okulary,
Bo już był cokolwiek stary,
Potem ją dokładnie zbadał,
No, i wreszcie tak powiada:
„Pani zanadto się poci,
Niech pani unika wilgoci,
Niech pani się czasem nie kąpie,
Niech pani nie siada przy pompie,
Niech pani deszczu unika,
Niech pani nie pływa w strumykach,
Niech pani wody nie pija,
Niech pani kałuże omija,
Niech pani nie myje się z rana,
Niech pani, pani kochana,
Na siebie chucha i dmucha,
Bo pani musi być sucha!”
Wraca żaba od doktora,
Myśli sobie: „Jestem chora,
A doktora chora słucha,
Mam być sucha – będę sucha!”
Leczyła się żaba, leczyła,
Suszyła się długo, suszyła,
Aż wyschła tak, że po troszku
Została z niej garstka proszku.
A doktor drapie się w ucho:
„Nie uszło jej to na sucho!”